Alex:
Siedzę w gabinecie u szkolnego pedagoga. Który to już raz? Nie wiem, straciłam rachubę.
-Jeżeli nic nie powiesz, nie będziemy w stanie ci pomóc - mówiła spokojnym głosem pani pedagog
Nie chciałam ich pomocy. Co mogli zrobić? Tak naprawdę, to nic. Chociaż podejrzewam że jeżeli nawet cokolwiek bym chciała powiedzieć, to nie byłabym w stanie. Płakałam i nie umiałam się uspokoić.
-Przepraszam... Ale... Ja... Nie... Mogę - ledwo wyjąkałam przez płacz
-Spróbuj się trochę uspokić, ja pójdę po chusteczki - powiedziała kobieta i wyszła z pomieszczenia
Rozejrzałam się po pokoju. Bywałam tu tak często że znałam go niemalże na pamięć. Dwa fotele, kanapa oraz stolik w jednej części tego pomieszczenia. W drugim biurko, krzesło oraz niewielka szafa. Kolorystycznie pokój był zaprojektowany tak że wydawał się nieco psychodeiczny. Na ścianach wisiały rysunki uczniów (pewnie rąbniętych, tak samo jak ja). Przedstawiały one świat widziany ich oczami. Zaczełam się zastanawiać jak wyglądałby mój rysunek. Co by przedstawiał? Co by się na nim znajdowało? Powinnam Wam najpierw opowiedzieć dlaczego siedzę w gabinecie u pani pedagog i płaczę jak jakaś nienormalna. A więc zaczeło się tak:
Była środa. I jak każdej normalnej środy, jak każda normalna nastolatka musiałam iść do szkoły. Tak MUSIAŁAM. Nie miałam najmniejszej ochoty tam iść i patrzeć na te wszystkie osoby z mojej klasy które tylko czekają na jakikolwiek, choćby najmniejszy błąd z mojej strony. Na samą myśl zbierają mi się w oczach łzy. Gdy doszłam do szkoły, tuż przed pierwszą lekcją na bok wziął mnie Matt. Zdziwiłam się bo mój "przyjaciel" raczej ze mną nie rozmawiał w szkole (fajna przyjaźń co nie?).
-O co chodzi Matt?
-Musimy po prostu poważnie porozmawiać
Yhm, robi się nieciekawie. Usiadłam z nim na jakiejś ławce.
-Powiesz w końcu co się stało? - zaczełam
Spuścił wzrok i zaczął się denerwować.
-Matt?
-Dobra, chodzi o Conrada.
Teraz to już zaczełam się denerwować. Przełknełam ślinę.
-O co chodzi?
-No, czujesz do niego to samo co na początku?
Dla sprostowania - tak, Conrad to mój chłopak którego kocham nad życie.
-No oczywiście że tak, co to za pytanie?
Aha jeszcze jedno - Conrad nie chodzi do mojej szkoły. A z Matt'em zna się dłużej niż ze mną.
-Bo wiesz... Gadałem z nim ostatnio i on mi powiedział że chyba już nie czuje do ciebie tego co wcześniej.
-Słyszałeś to?
-Ale co?
-Właśnie pękło mi serce - powiedziałam i wstałam z ławki
Skierowałam się tam gdzie zawsze chodziłam by popłakać. Do łazienki. Matt nie próbował mnie zatrzymać. Znał mnie, wiedział że nie ma sensu. Weszłam do łazienki i następnie zamknełam się w jednej z kabin. Opierając się o ścianę zaczełam cicho płakać. W tej łazience wypłakałam tyle łez... W sumie jakby na to nie patrzeć, bywałam tu codziennie. Conrad... Chłopak który dał mi nadzieje na lepsze jutro, nadzieje że kiedyś będzie dobrze. Obiecywał że nigdy mnie nie zostawi, że będziemy zawsze razem, że mnie bardzo kocha. Nagle zaczynałam sobie przypominać wszystko co do mnie pisał:
"Kocham cię"
"Nigdy cię nie zostawię"
"Liczysz się dla mnie tylko ty"
"Zostaniemy kiedyś mężem i żoną?"
"Nie martw się słoneczko, zawsze będę przy tobie"
"Na zawsze będziemy razem"
Płakałam coraz bardziej i nie mogłam się uspokić. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Teraz, nawet jakbym bardzo chciała nie mogłabym wyjść w takim stanie. Korytarz zapewne opustoszał, zrobiło się cicho. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. To na 100% pani pedagog.
-Alex? Możesz wyjść?
Zgadłam, to była ona. Wyszłam bo nie było sensu się z nią kłócić. Wyszłabym na jeszcze większą idiotkę niż jestem.
-Pójdziemy porozmawiać?
Kiwnełam tylko głową bo tak naprawdę nie miałam innego wyjścia. Reszte na razie znacie.
Pani pedagog wróciła z chusteczkami. Kilka minut siedziałyśmy w ciszy (przerywanej tylko moim smarkaniem w chusteczki).
-Możesz już opowiedzieć co się stało? Czy to znów Jacob?
Dreszcze mnie przeszły gdy usłyszałam jego imię. Mój największy dręczyciel. Ale nie dziwiłam się że to pytanie padło. Ostatnio powodem moich wizyt tutaj był właśnie on.
-Nie, nie chodzi o nikogo ze szkoły - powiedziałam, bo już się trochę uspokoiłam
-To co się stało?
Mam dylemat. Mówić czy nie mówić? Ech, i tak by to ode mnie wyciągneła. Po kolei opowiedziałam jej całą historię, wypłakując przy tym całą paczkę chusteczek. Później jak zwykle ona powiedziała swoją "dobrą" radę i na tym się skończyło. Nagle zorientowałam się, że przecież teraz muszę wrócić do klasy, na lekcje. Musiałam się posunąć do kłamstwa.
-Proszę pani, ja nie mogę tam wrócić.
-Dlaczego? Alex przecież już to przerabiałyśmy. Nie możesz zawalać lekcji.
-Ale ja się NAPRAWDĘ źle czuję. Proszę, niech mnie pani odeśle do domu.
Popatrzyła na mnie ze współczuciem, a następnie zrezygnowanie westchneła.
-No dobrze. Poczekaj tutaj na ławce, a ja pójdę zadzwonić po twoją mamę - powiedziała kobieta i odeszła
Usiadłam na ławce i spokojnie czekałam na powrót pani pedagog i komunikat że mogę na dzisiaj uwolnić się z tego piekła i pójść do domu. Ale oczywiście jestem jakąś nędzną sierotą losu i po prostu MUSIAŁ w tym momencie zadzwonić dzwonek na przerwę. Uczniowe z różnych klas wylewali się przez drzwi jak jakaś woda. Znów na korytarz zrobił się gwar, hałas i szum. I znając moje "szczęście" pewnie domyślacie się że akurat koło ławki na której siedziałam przechodziła moja jakże kochana klasa (czujecie ten sarkazm?). Wszyscy oczywiście patrzyli się na mnie wzrokiem: "Co ta idiotka znowu wymyśliła? Frajerka, nic więcej". Już dawno przyzwyczaiłam się do tych wszystkich obelg, wyzwisk, szeptów gdy przechodzę obok, wszystkich śmiechów i spojrzeń typu "jesteś niczym". Ale była jedna osoba od której wszystko bolało kilkakrotnie razy bardziej, osoba która zamieniła moje życie w koszmar, mój największy dręczyciel. Domyślacie się o kim mówię? Tak, o Jacob'ie. Właśnie przechodził obok mnie otoczony kolegami którzy tylko czekali na to by mu zaimponować. Jacob też mnie zauważył. Patrzył na mnie z tym swoim drwiącym uśmieszkiem. Nic jednak nie powiedział. Muszę przyznać że Jacob jest bardzo przystojny. Gdyby nie jego charakter... Alex o czym ty myślisz? On nigdy nie zwróci na ciebie uwagi. Jesteś dla niego zwykłym śmieciem. Nie rób sobie złudnej nadziei. Po chwili przysiadł się do mnie Matt.
-Jak sobie radzisz? - zapytał
-Tak jak widać
-Słuchaj, musiałem ci to powiedzieć
-Luz
-Ale jest coś jeszcze o czym musisz wiedzieć
-Nic gorszego już chyba nie może być. Mów.
-On pisze... Pisał z inną dziewczyną będąc z tobą
-Co takiego?!
Poderwałam się z miejsca. Tego było już za wiele. Ile mnie okłamywał? Moje serce było połamane na tysiące maleńkich kawałeczków. W oczach miałam łzy.
-Alex usiądź proszę.
Usiadłam i patrzyłam się nieobecnym wzrokiem przed siebie.
-Mam do ciebie jedną prośbę - zaczełam
-Jaką?
-Przyjdź na mój pogrzeb za kilka dni - powiedziałam i chciałam wstać z ławki ale chwycił mnie za ręke i posadził obok siebie
-Alex proszę nie rób nic głupiego.
-Łatwo ci mówić. Ja już nie mam dla kogo żyć.
-Dasz sobie rade. Przejdzie ci. To nie jedyny chłopak na tym świecie.
-Ale jedyny chłopak który spojrzał na mnie inaczej niż jak na przyjaciółkę.
Nic już nie odpowiedział, bo właśnie przyszła pani pedagog.
-Alex, możesz już iść do domu. - powiedziała
-Dobrze, dziękuję. Na razie Matt.
-Pa Alex. Trzymaj się.
Łzy w moich oczach chciały się wydostać na zewnątrz. Miałam tak rozmazany obraz że kompletnie nic nie widziałam. Idąc do szatni po kurtkę wpadłam na kogoś. Przewróciłam się i usłyszałam TEN głos.
-Uważaj jak chodzisz łamago.
-Prze-przep-przepraszam Jacob - wyjąkałam, szybko wstałam i uciekłam by nie mógł mnie chociaż tym razem dorwać. Weszłam do szatni, wziełam kurtkę i wyszłam ze szkoły. Pod budynkiem w aucie czekała moja mama. Ona jest najwspanialszą mamą na świecie i naprawdę bardzo mocno ją kocham. Jest dla mnie jak najlepsza przyjaciółka, mówię jej o wszystkim.
-Cześć mamo - powiedziałam gdy weszłam do auta
-Cześć kochanie. Co się stało?
Od razu opowiedziałam jej o wszystkim w drodze powrotnej do domu. Ufałam jej.
-Oh Alex, tak mi przykro.
Wiedziała jak ważny jest dla mnie Conrad. A może raczej był? Nie, przecież cały czas jest dla mnie cholernie ważny. Dalej w ciszy pojechałyśmy do domu. Zaczełam się zastanawiać dlaczego dobre osoby (typu moja mama) mają w życiu tak źle i ciężko. Mój ojciec jest najgorszym człowiekiem jakiego znam. Pije i to od kilku lat. Codziennie. Dręczy oraz bije nas (mnie i moją młodszą siostrę) i moją mamę. Nienawidzę go, a jednocześnie się go boję. Nie mam słów by opisać jak bardzo złym jest człowiekiem. Boję się każdego następnego dnia. Boję się jutro iść do szkoły. Jestem pieprzonym tchórzem.
******************************************
Hej! Więc mamy pierwszy rozdział!
Jak Wam się podoba?
Mam teraz wolne więc następny wstawię chyba w środę ;D
Nie wiem co jeszcze napisać więc już skończę (nie mam weny na notkę).
Taki mały spoiler - w następnym rozdziale pojawi się Leo ^^
Do następnego ;*
KOMENTARZ=MOTYWACJA
Ale mi Alex szkoda. Ta historia jest taka realistyczna... Można poczuć to co Alex czuję. Matt to jest fałszywy. Conrad też. Ach te chłopy, większość jest takich samych... I w następnym Leo! Nie mogę się doczekać! Czekam na nexta ❤
OdpowiedzUsuńTak, Alex ma bardzo trudną sytuację ;(
UsuńStaram się pisać tą historię by była jak najbardziej realistyczna i dość emocjonalna.
Co do Conrada to się zgadzam ale Matt? On stara się na swój sposób pomóc ;) Z resztę sami oceniajcie :)
Tak w następnym Leo hihi nie mogę się doczekać <3
Super!
OdpowiedzUsuńNiby początek ale ma taką mega fabułę.I szczerze mówiąc gdybym nie wiedziała że to jest o BaM to z tego rozdziału bym się nie skapnęła xD Czyli fajnie.
Życzę weny i czasu ;*
Czekam na next :*
Dziękuję za tak miłe słowa :*
UsuńLeo się pojawi w następnym rozdziale ^^
Dziękuję i wzajemnie ;*
Next za chwilę :*